Alpy austriackie

Bystrzyca Kłodzka - Przełęcz Hochtor
sierpień 2011, 10 dni, 600 km


Sobota, 6. sierpnia
Bystrzyca Kłodzka - Opocno (~60km)

Do Bystrzycy dojechaliśmy pociągiem z Wrocławia. Na dobry początek czekało nas pokonanie przełęczy Spalonej (788 m n.p.m.) tuż przed granicą z Czechami. Przejechaliśmy przez Góry Orlickie, po drodze było jeszcze kilka podjazdów. Malownicza okolica przyciąga wielu rowerzystów, jest to region turystyczny naszych południowych sąsiadów. Wieczorem lądujemy na przytulnym i tanim campingu Broumar pod Opocnem (Broumar to także nazwa jeziora nad którym leży camping).


Niedziela, 7. sierpnia
Opocno - Hradec Kralove (~30km)
Hradec Kralove - Praha - Tabor (pociag)
Tabor - Becice (~20km)

Przed południem urządzamy sobie szybkie zwiedzanie miasta Hradec Kralove, po czym jedziemy pociagiem do Taboru z przesiadką w Pradze. Udaje nam się znaleźć camping -  "Country Kemp" niedaleko wioski Becice. Trzeba zjechać kawałek z głównej drogi do dolinki. Osobiście nie polecam tego miejsca, warunki są  identyczne jak w przypadku spania na dziko. Nikt z obsługi nie zostaje na noc, nie ma nawet najbardziej prymitywnego ogrodzenia. Dzień wcześniej płaciliśmy mniej, a warunki były nieporównywalnie lepsze.


Poniedziałek, 8. sierpnia
Becice - Chvalsiny (~80km)

Odcinek z Bechyne do Tynu nad Wełtawą pokonujemy drogą polną (czasem wręcz ścieżką) prowadzącą wzdłuż rzeki. Ścieżka miejscami wąska, stroma i śliska od błota - nieprzyjemna dla rowerzystów. Mimo wszystko jednak bardzo atrakcyjna - polecili ją nam miejscowi. Po drodze napotkaliśmy bardzo przyzwoitą leśną knajpkę serwującą tradycyjne czeskie potrawy. Dla mnie, jako dla wielbiciela czeskiego żarcia, była to jedna z najprzyjemniejszych chwil tej wyprawy. Nocleg znaleźliśmy na campingu niedaleko Ceskiego Krumlov. 


Wtorek, 9. sierpnia
Chvalsiny - Waxenberg (~60km)

Przeprawiliśmy się promem przez jezioro z Frymburka do Frydawy, przekroczyliśmy austriacką granicę. Nie napotkalismy po drodze żadnego campingu, więc rozbiliśmy się na dziko w lesie pod Waxenbergiem, miejscowością z ładnie położonym zameczkiem.


Środa, 10. sierpnia
Waxenberg - Erlet (~70km)

We wczesnych godzinach porannych wyruszamy w drogę. Do Aschach, miejscowości w której przekroczyliśmy Dunaj, docieramy korzystając z sieci regionalnych tras rowerowych poprowadzonych przez malownicze zakątki regionu, głównie polnymi drogami. Trasy są znakomicie oznaczone. Po drodze można napotkać punkty ze szczegółowymi mapami okolicy (również w wersji papierowej nieodpłatnie). Nocujemy na dziko nad jeziorkiem pod Erlet. Miejsce polecają nam tubylcy. Trzeba przyznać, że był to nocleg na dziko w najwyższym standardzie. Mam na myśli skoszoną trawkę, toalety z bieżącą wodą oraz prysznice. Infrastruktura ta na co dzień służy ludziom chlapiącym się w kąpieliskach w tym jeziorku. Dokładne położenie miejsca oznaczyłem na mapie wyprawy.


Czwartek, 11. sierpnia
Erlet - Abersee (~75km)

Wjeżdżamy w jeden z turystycznych regionów Austrii. Poruszaliśmy się oznakowanymi szlakami rowerowymi, które unikają ruchliwych dróg i potrafią zaprowadzić w ciekawe miejsca. Towarzyszą nam piękne widoki jezior Attersee, Mondsee oraz Wolfgangsee. Tego dnia mieliśmy wspaniałą pogodę, co w polączeniu z pięknym krajobrazem zaowocowało wieloma zdjęciami. Nad tym ostatnim nocujemy na campingu, których w okolicy nie brakuje.


Piątek, 12. sierpnia
Abersee - Bischofshofen (~65km)

Jeszcze przed południem pokonujemy przełęcz pomiędzy Wiessenbach a Rigausau, kierujemy się główną drogą do Bischofshofen. Szlak rowerowy jest co prawda wyznaczony, ale prowadzi wzdłóż bardzo ruchliwej drogi, co odbiera dużo przyjemności z jazdy. Żadnego campingu na horyzoncie, więc z braku laku wybieramy nocleg na dworcu kolejowym.


Sobota, 13. sierpnia
Bischofshofen - Zell am See (50km)

Droga bardzo ruchliwa, nieprzyjemna. Można ją porównać do naszej Zakopianki sprzed kilku lat - dwa niezbyt szerokie pasy i mnóstwo samochodów w obu kierunkach. Jeśli jeszcze raz miałbym się wybrać w te okolice na pewno inaczej bym zaplanował pokonanie odcinka do Zell. Może pociąg z Bischofshofen? Nie jest tani, jak to koleje w Austrii, ale stanowi dobrą alternatywę. Rozbijamy się na campingu Panorama nieopodal Zell am See. Miejsce godne polecenia.


Niedziela, 14. sierpnia
Zell am See - Hochtor (2504 m n.p.m.) - Zell am See (~60km)

Grossglockner Hochalpenstrasse to istna wisienka na torcie naszej wyprawy. Niesamowite widoki i morderczy podjazd dają ogromną satysfakcję rowerzyście. Dla porównania - to tak jakby wjechać na rowerze z Zakopanego na Rysy. No i kawałek dalej. Na podjazd polecam zabrać butelkę wody - jedną. Po drodze jest kilka punktów, gdzie będzie można sobie uzupełnić zapas. Oprócz wody przydadzą się także sprawne hamulce i zapasowe klocki hamulcowe. Średnia prędkość przy zjeździe ok 65 km/h. Trzeba mieć głowę na karku. Poniżej profil Grossglockner Hochalpenstrasse.



Poniedziałek, 15. sierpnia
Zell am See - Salzburg - Linz - Ceskie Budejovice - Praha - Usti nad Orlici (pociąg)